IMG_8093

Szczawno Zdrój to miejscowość uzdrowiskowa oddalona jedynie o godzinę drogi od Wrocławia, która w słoneczną, jesienną niedzielę stała się miejscem naszego kolejnego photowalka w projekcie Explore Dolny Śląsk.  Tym razem jednak poza fotograficznym eksplorowaniem tej znanej uzdrowiskowej miejscowości w planach mieliśmy warsztaty kulinarne, w jakże niebanalnym i wykwintnym miejscu, ale o tym za moment… Szczawno Zdrój, w jego długiej historii odwiedzali między innymi: Jan Brzechwa, Winston Churchill, Joseph Konrad, car Mikołaj I, Krystyna Janda no, ale Wroclovers to tu jeszcze nie było.

Naszą foto eksplorację rozpoczęliśmy od zwiedzania Parku Zdrojowego i znajdującego się w nim Teatru skrywającego za klasycystyczną fasadą, bogato zdobione neorokokowe wnętrze, od którego nie sposób oderwać wzroku, no i oczywiście obiektywu aparatu.

Zauroczenie to osiągnęło punkt kulminacyjny, gdy część naszej 15 osobowej grupy zajęła miejsca na zabytkowej scenie, aby z niej ogarnąć wzrokiem całą widownię oraz bogato zdobione loże honorowe znajdujące się na piętrze. Potem wychodząc z teatralnego foyer, swoje kroki skierowaliśmy w stronę kultowej „Białej Sali”, która swego czasu słynęła ze znanych w okolicy wieczorów tanecznych przyciągających całe rzesze kuracjuszy z pobliskich sanatoriów. Obecnie w tym miejscu znajduje się elegancka restauracja oraz hotel o ciekawym eklektycznym designie. W odległości kilku metrów zachwyciła nas architektura Pijalni Wód Mineralnych, gdzie znajdują się ujęcia leczniczych wód: Dąbrówka, Marta, Mieszko oraz Młynarz, które nieco nas pokrzepiły w ten jakże gorący pierwszy dzień października.

Jednak prawdziwym celem naszego pobytu w Szczawnie Zdroju był kompleks wypoczynkowy Dworzysko z restauracją „Babinicz”, gdzie miały odbyć się warsztaty kulinarne prowadzone przez jednego z najlepszych kucharzy w Polsce, Wojciecha Harapkiewicza.

Dworzysko mieści się w spokojnej części miasteczka na skraju Parku Szwedzkiego w otoczeniu gór, gdzie na horyzoncie góruje najwyższa z nich, Chełmiec. Na terenie Dworzyska poza restauracją, hotelem, stadniną koni oraz ujeżdżalnią znajduje się jeszcze ogród warzywny, w którym wspólnie zbieraliśmy warzywa i zioła, wykorzystane później podczas naszego gotowania. Ciekawostką jest fakt, iż wkrótce Dworzysko wzbogaci się o własny browar…, więc czekamy cierpliwie i zacieramy ręce.

Po wejście do restauracji Babinicz powitał nas mikro świat produktów regionalnych zajmujących miejsca na półkach po obu stronach holu. Znajdują się tam: miody, konfitury, syropy, wędliny, cydry i inne lokalne specjały, których elementem wspólnym jest to, że pochodzą z małych manufaktur z regionu Dolnego Śląska. Idąc dalej, dostrzegliśmy salę, która jednoznacznie oddaje myśliwski charakter tego miejsca. Jednym może się to podobać bardziej, innym mniej jednak wszystkie ściany wspomnianej sali przyozdobione są trofeami myśliwskimi. W takim anturażu zasiedliśmy do stołu biesiadnego, gdzie próbując przekąsek w postaci lokalnych specjałów oraz konsumując przepyszną zupę szczawiową oraz zupę z rokitnika poznaliśmy gospodarza tego wieczoru – chefa Wojtka Harapkiewicza. Zdjęcie Wojtka można prawdopodobnie znaleźć w słowniku obrazkowym pod hasłem „wulkan pozytywnej energii”, bo tak go można najprościej zcharakteryzować. Do tej definicji można jedynie dodać, że spod jego ręki wychodzą małe, kulinarne dzieła sztuki, a warsztaty z nim to, jak się później okazało, niezapomniana kulinarna przygoda, podczas której wspólnie przygotowywaliśmy potrawy z owoców morza oraz w kontrze do nich przepyszne steki.

Wystarczyło kilka minut, aby siedząc przy wspólnym stole, wszyscy poczuli się na tyle swobodnie, aby po kilku chwilach z uśmiechami na ustach udać się do sali warsztatowej, a sala to nie byle jaka. Wokół potężnej wyspy stojącej po środku, znajdowały się stanowiska do gotowania, wyposażone we wszystkie sprzęty oraz utensylia kucharskie, o jakich możecie sobie zamarzyć, a cała wyspa zwieńczona była potężnym miedzianym okapem, który dodawał sznytu i dopełniał pięknego designu tego wspaniałego, przestronnego wnętrza. W ciągu chwili wszystkie stanowiska zostały obsadzone przez uczestników warsztatów, którzy, przyodziani w kunsztowne, czarne fartuchy, przystąpili do obserwacji pokazu technik kulinarnych prezentowanych przez Wojtka. Na początek przyrządziliśmy pod jego czujnym okiem homary, które chwile przed ugotowaniem były jeszcze żywe… W połączeniu z masłem czosnkowym smakowały obłędnie. Następnie na warsztat trafiły świeże ryby. Wojtek pokazał nam jak w prosty sposób filetować pstrąga., więc teraz to dla nas banał. Po rybach przyszła kolej na przygotowanie krewetek w sosie amerykańskim oraz sosu ze skorupiaków. W międzyczasie tłoczyliśmy oliwę z pestek dyni oraz próbowaliśmy steków z udźca jelenia, a także sarni comber, zapijając to wszystko aromatycznymi nalewkami. Zazdrościcie prawda? Wiemy, ale to jeszcze nie koniec,  bo tego wieczora nauczyliśmy się jeszcze jak przygotowywać steki z antrykotu wołowego, kwiaty cukinii faszerowane serem oraz lody z kwaśnej śmietanki.

Uczestnicy z ekscytacją, zaangażowaniem i wypiekami na policzkach obserwowali wielką maestrię Wojtka w przyrządzaniu kolejnych potraw i naśladowali jego poczynania. Radość, pozytywna energia oraz dobry humor nie opuszczały nikogo nawet na moment. Pomimo tego, że nasza przygoda z gotowaniem trwała ponad 5 godzin, nikt nie czuł zmęczenia i gdyby trwały one kolejne 5 i dłużej każdy przyjąłby to z radością.

Zwieńczeniem wieczoru była wspólna biesiada, podczas której dzieliliśmy się swoimi wrażeniami oraz spędzaliśmy czas na spożywaniu przygotowanych potraw i długich rozmowach. Na koniec każdy z uczestników otrzymał stosowny certyfikat poświadczający udział w warsztatach podpisany przez naszego mistrza. Na pewno, wszyscy zapamiętają ten dzień na długo i w wkrótce powrócą do Dworzyska. Mamy nadzieję, że Wy też tam zajrzycie, bo jest to miejsce warte każdego przejechanego w jego kierunku kilometra.

Share Button
EXPLORE DWORZYSKO
Tagi:                

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *