Koronawirus uziemił nam większość obywateli. Dla nerdów, od lat pracujących z domu, sytuacja w zasadzie się nie zmienia, ot, dzień jak co dzień, tyle że dzieci nie chodzą do szkoły i przebywają na kwadracie 24/24 oraz część produktów ze sklepów spożywczych i drogeryjnych zniknęła jak sen jaki złoty. Dla większości społeczeństwa sytuacja dolegliwa, bo odspawano ich od kontaktów z innymi, pozamykano kina, puby i restauracje, #jakżyć panie premierze.
Natura nie znosi próżni, więc momentalnie pojawiło się w internecie mnóstwo podpowiedzi i sugestii, jak wykorzystać te przymusowe dwa tygodnie w domu. Kolega Marcin zaprasza do stworzonej na fejsie grupy „Kulturalnie zostań w domu”, jest też grupa Widzialna Ręka – Wrocław łącząca osoby potrzebujące pomocy np w zakupach z ludźmi gotowymi nieść tę pomoc. Niemal każde miejsce związane z fotografią postawiło sobie za punkt honoru przygotować listę książek poświęconych fotografii, które warto przeczytać. Nie będziemy gorsi. Przed Wami lista – oczywiście niekompletna, bo siłą rzeczy mocno subiektywna – pozycji, po które warto sięgnąć.
- Instrukcja obsługi aparatu fotograficznego
Aparaty są obecnie mocno intuicyjne i ich podstawowa obsługa nie powinna sprawiać większych trudności. Zwłaszcza, jeśli to kolejny Canon czy Nikon w Waszych rękach. Ale nawet jeśli aparat obsługujecie „z marszu” warto skorzystać z wolnych chwil i choćby przekartkować instrukcję obsługi. Zdziwicie się, ilu rzeczy o swoim aparacie nie wiedzieliście.
- Książki podnoszące fotograficzne skille
Tu w zasadzie nie ma znaczenia, czy fotografujecie smartfonem czy analogiem czy lustrzanką czy bezlusterkowcem. Zasady obowiązujące w fotografii są wszędzie takie same i zanim zaczniecie je świadomie łamać warto się z nimi zapoznać.
Dla zupełnie początkujących: Bryan Peterson i jego książki. O ekspozycji, o kompozycji, o czasie naświetlania, o fotografii makro, o kolorze, o fotografii portretowej, lampach błyskowych… sporo tego chłopak natrzaskał, na nasze szczęście wydawnictwo Galaktyka przetłumaczyło to na język polski i w zasadzie regularnie wznawia starsze pozycje. Przy czym podkreślam raz jeszcze, to są pozycje przeznaczone dla tych, którzy dopiero co zaczynają z fotografią (i na sam początek to są bardzo fajne książki, sama z nich się uczyłam:)), ale jeśli macie już pewne doświadczenie to może się okazać, że po przeczytaniu całej książki nie dowiecie się z niej niczego nowego.
David duChemin. Dobry moment na polecankę, bo Helion właśnie wydał jego książkę „Świat w obiektywie. W poszukiwaniu wizji”. Kluczowa podpowiedź: wizja. U duChemina nie znajdziecie łopatologicznie wyjaśnionych zasad trójkąta ekspozycji ani innych fotograficznych niuansów. Wrażenia, wizja, emocje, filozofia fotografii, tak kojarzą mi się napisane przez niego podręczniki. Jeśli lubicie takie fotograficzne rozkminy, to jego książki powinny Wam przypaść do gustu. Są tacy, którzy uważają że duChemin to trochę Paulo Coehllo fotografii, bo pisze oczywiste rzeczy, doprawiając je mistycznym sosem. Coś w tym jest, ale po pierwsze czasem dobrze sobie uporządkować wspomniane rozkminy, po drugie natomiast – duChemin wpuszcza nas trochę za kulisy swojej pracy, pokazuje, że nie wszystko i nie zawsze mu się udaje, że proces powstawania zdjęcia to nie bułka z masłem, że nawet jak się jest uznanym foto to też można nie mieć pomysłu na zdjęcie i że jak się trafi taki czas to dobrze go przeczekać. Tytuły? Wydane przed kilku laty (i w związku z tym osiągające czasem astronomiczne ceny na znanym portalu aukcyjnym) „W kadrze”, „Zdjęcie. Proces tworzenia”, „Poza kadrem” oraz „Pracując nad kadrem” (tu akurat mamy książkę poświęconą obróbce zdjęć). Wydane niedawno (i w związku z tym osiągalne bezproblemowo) to oprócz wspomnianej na początku akapitu książki, „Zdjęcia z duszą” oraz „Sztuka fotografowania. 60 pomysłów na lepsze zdjęcia”.
Michael Freeman. „Okiem fotografa” bardzo mi przypadło do gustu, pozostałe pozycje jakoś mniej, za wyjątkiem książki o portretach. Maksimum treści, minimum objętości, bardzo warto. Freeman podobnie jak Peterson wydał chyba z -naście książek o fotografii: o ekspozycji, fotografii krajobrazowej, o kolorach, o makro, o foto czarno-białej, o oświetleniu… Sporo tego. Tutaj podpowiedziałabym aby sprawdzić, czy bardziej przemawia do nas Freeman czy Peterson, bo absolutnie nie ma sensu dublować sobie treści.
Ta sama zasada – maksimum treści, minimum objętości – przyświecała jeszcze jednemu autorowi książek o foto. Henry Caroll. Pierwszy raz z tym nazwiskiem zetknęłam się jakiś czas temu, za sprawą książki „Zostań gwiazdą instagrama”, omawianej zresztą na niniejszym blogu (klikamy, czytamy). Polski tytuł jest nieco mylący, gdyż oryginalnie seria ta to „Read this if you want…” i w miejsce trzech kropek wstawcie sobie „want to be instagram famous”, „to take great photographs”, „to take great photographs of places/people”. Na konkretnych przykładach ikonicznych fotografii mamy podane podstawowe zasady, dużo „mięsa”, bez wodolejstwa. Bardzo konkret książka, po polsku dostępna pozycja o instagramie oraz ogólnie na temat fotografii.
Joe McNally. Gdzie nie zajrzycie w poszukiwaniu książki na temat lamp błyskowych i ogólnie operowania światłem tam pojawia się to jedno nazwisko. McNally. Człowiek legenda i magik od lamp błyskowych, a przy okazji całkiem przystępnie piszący autor. Książki przełożone na język polski, ale szukajcie ich raczej po antykwariatach, olx lub innym allegro.
- Książki poświęcone obróbce
Tutaj też jedno nazwisko. Scott Kelby. O ile jego książki „ogólnofotograficzne” średnio do mnie przemawiają, o tyle fajnie uczy lightrooma i photoshopa. Oczywiście pod warunkiem, że komukolwiek w XXI wieku chce się uczyć obróbki z książek, jeśli na youtube mamy setki niezłych tutoriali. Kelby pisze jak dla mnie bardziej przystępnie, Martin Evening i jego cegła poświęcona Lightroomowi – przy całym szacunku dla ogromu przekazywanej wiedzy – działa usypiająco.
- Albumy fotograficzne
Bo nie samymi podręcznikami żyje człowiek. W każdym razie na pewnym etapie można dojść do wniosku, że więcej wyniesie się z oglądania dzieł mistrzów niż z czytania o fotografii krajobrazowej na ten przykład. Większość fotografów ma swoje konta w mediach społecznościowych albo przynajmniej swoją stronę www, na której pokazuje część prac. Tylko w tym konkretnym przypadku obraz drukowany, w dobrej jakości i w przyzwoitym formacie ma przewagę nad obrazem cyfrowym. Zróbcie sobie prezent i kupcie album twórcy, który kiedyś w jakiś sposób Was uwiódł swoim spojrzeniem na świat. Zatrzymajcie się na chwilę, obejrzyjcie fotografie, wróćcie do obrazów już oglądanych. Gwarantuję, że za każdym kolejnym razem coś innego przyciągnie Waszą uwagę, coś innego Was zainspiruje.
Dla mnie takim mistrzem jest Elliot Erwitt. Nic oryginalnego, Erwitta wielbią ludzie na całym świecie, ale on naprawdę uwodzi prostotą kadru, humorem, oczywistością która bije po oczach dopiero po obejrzeniu zrobionego przez niego zdjęcia. Gdybym miała wskazać jego jeden album na dobry początek znajomości z twórczością Erwitta, to byłoby to „Personal best”. Kilkaset zdjęć, czarno-białych, obstawiam że i dla Was przynajmniej kilka okaże się znajomych, a dodam że kilka zostało wykonanych pół wieku temu w Polsce.
Jest też sporo książek które, na pierwszy rzut oka, nie podniosą Wam ani fotograficznych ani obróbkowych umiejętności, ale które mogą być nieocenioną inspiracją. Jeśli macie swoich ulubionych autorów, albo są książki, które koniecznie powinniśmy przeczytać, a których w powyższym zestawieniu zabrakło, prosimy, uzupełnijcie naszą listę, dopisując w komentarzach swoje typy.
Asia Witek