Ci panowie są żywym żywym zaprzeczeniem lansowanej przez niektóre media tezy, iż instagram to tylko kubki z kawą, trenerki fitness i młode mamusie definiowane przez tag #jestembojesteś. Followersów przybywa im w postępie geometrycznym, mam wrażenie że gdy dodawałam konto do obserwowanych to było tam może kilkaset tysięcy osób, obecnie licznik wskazuje 2 mln i nic nie wskazuje na to, żeby miał zastopować.
Pod nazwą @jordi.koalitic kryje się duet kreatywny, a konkretniej bracia Jordi i Arnau Puig. Chłopaki działają razem od ponad 5 lat i mam wrażenie że udało im się stworzyć całkiem sprawnie funkcjonującą maszynę. Oczywiście oprócz konta na insta (zweryfikowanego) mają swoją stronę www, na której m.in. sprzedają presety, na twitterze dzielą się fotograficznymi trikami, mają też konto na YT, Tik Toku, słowem na wszystkich liczących się platformach społecznościowych. W sumie sama odpowiedziałam już sobie na pytanie, czym wyróżnia się ich konto spośród tysięcy innych instagramowych profili: otóż nie tylko zamieszczają różne kombinowane zdjęcia, ale też pokazują wszystkim zainteresowanym, jak te fotki powstają. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię popatrzeć na jakiś projekt zza kulis, od kuchni. Jasne, większość twórców udostępnia tylko efekt swoich prac i w zasadzie to powinno nam wystarczyć, ale jeśli lubicie zadawać sobie pytanie „a dlaczego?” ewentualnie „jak oni do cholery to zrobili?” to omawiane dziś instagramowe konto jest dla Was. Można się uczyć na wiele sposobów, youtube jest bez wątpienia błogosławieństwem naszych czasów (i przekleństwem, ale to temat na inny wpis) i pozwala zaczerpnąć wiedzy od najlepszych, ale co innego przeglądać tutoriale, a co innego zerknąć komuś na ręce podczas pracy. Nawiasem pisząc, na jednej z fotograficznych grup facebookowych jest pan, który nie tylko pokazuje stworzone przez siebie portrety, ale też na kolejnych grafikach rozrysowuje ustawienie świateł, używanego przez siebie sprzętu, z danymi EXIF włącznie. Bardzo przydatna rzecz dla uczących się.
Wracając do Jordi Koalitic, ich pomysł na instagram można pokrótce streścić tak: gotowe zdjęcie, z kreatywnością i postprodukcją na wysokim levelu plus krótkie video z backstage’u. I to jest naprawdę fajna sprawa, możliwość przyjrzenia się, jak za pomocą niezbyt wyrafinowanych rekwizytów wprowadzić w życie pomysł na zdjęcie. Niektóre pomysły wymagają więcej wysiłku, niektóre okazują się banalnie proste w realizacji, ale tutaj nie ma sensu rozpisywać się ponad miarę, po prostu zajrzyjcie na konto @jordi.koalitic
I inspiracje inspiracjami, ale kopiowanie pomysłów chłopaków w skali 1:1 to kiepski pomysł. Jak ma się 2 mln fanów to więcej niż pewne, że komuś przyjdzie do głowy iść w ślady mistrzów i pokusić się o daleko idące naśladownictwo. Jakiś czas temu można było znaleźć się w niechlubnym zestawieniu, przygotowanym przez samych zainteresowanych, którzy porównywali zdjęcia swoje i różnych inspirujących się nimi instagramerek. Powiedzieć, że był to plagiat to nic nie powiedzieć i podejrzewam, że nie o taką sławę dziewczynom chodziło. Ok, miłego oglądania 🙂
Asia Witek
Profil jest genialny, słyszałam już o nim wcześniej, a pomysł z bekstejdżami to nie tylko strzał w dziesiątkę. To również promyk nadziei dla innych. Bo po pierwsze wcale nie mają nie wiadomo jakiego sprzętu, po drugie widać, że fotki robią w swojej okolicy. Jakieś bloki, place zabaw, parking. Nie trzeba nie wiadomo jakich podróży, wystarczy kreatywność i dystans do siebie. Jednego i drugiego plagiatorom brakuje. A dla panów brawa 🙂