Jedyny wrocławski obiekt na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Arcydzieło światowego modernizmu. Leciwa dama – w końcu liczy sobie dobrze ponad sto lat – która mimo upływu czasu nic nie traci na urodzie. Hala Stulecia.
Bez wątpienia jest to jeden z symboli Wrocławia. Dawno temu, w czasach w których ani mi się jeszcze śniło o tym, że kiedyś będę mieszkać we Wrocławiu, jeździłam sporo pociągami. I to właśnie Hala Stulecia i Iglica były wrocławskim motywem, powtarzającym się we wnętrzach wagonów. Budynek jedyny w swoim rodzaju, którego nie pomylicie z żadnym innym, prezentujący się równie dobrze na zewnątrz i od środka. Można pisać sporo o rozwiązaniach architektonicznych. O klasycznych budowlach do których nawiązywał Max Berg, o niesamowitej akustyce wnętrza. Ale nam we Wroclovers przede wszystkim fotografia w duszy gra.
Wszystko jedno, czy podejdziecie do Hali z aparatem fotograficznym czy z dronem. Tego obiektu nie da się po prostu źle sfotografować. Z zewnątrz otynkowana, w środku zadziwiająca surowym wystrojem, a w zasadzie kompletnym brakiem dekoracji. Ale wiecie, Hala upiększeń nie potrzebuje. Regularne rzędy okien w towarzystwie potężnych łuków z żelazobetonu robią robotę. Jest lekko, jest monumentalnie, a geniusz Berga pokazał, że te dwie cechy wcale nie muszą się wzajemnie wykluczać.
Hala Stulecia, mimo iż położona w pewnym oddaleniu od centrum miasta i jego turystycznych atrakcji na brak zainteresowania nie narzeka. Towarzystwo ma zresztą znakomite, z jednej strony sąsiaduje z nią ogród zoologiczny, do którego niezależnie od pory roku ustawiają się kolejki zwiedzających. Znacznie bliżej Hali znajduje się malownicza pergola, gdzie – również niezależnie od pory roku – spotkacie pary na sesji foto. Między Halą Stulecia a pergolą mamy multimedialną fontannę, cieszącą się niesłabnącym zainteresowaniem zwłaszcza najmłodszych. Kilka kroków dalej znajdziecie niedawno wyremontowany Pawilon Czterech Kopuł, który jest oddziałem Muzeum Narodowego we Wrocławiu, a który mieści w sobie kolekcję sztuki współczesnej.
Sama Hala Stulecia również pulsuje życiem. Pomijając gromady turystów odwiedzających ten wspaniały przykład modernizmu, w jej wnętrzach regularnie odbywają się targi, wystawy oraz koncerty. Te ostatnie zwłaszcza zapadają w pamięć na dłużej. Koncert w Hali Stulecia przywoływał w swojej autobiografii Bruce Dickinson, i nic dziwnego, gdyż Ironi bardzo ładnie rozbujali publikę w szacownych wnętrzach. Czy to zasługa akustyki czy po prostu genius loci, trudno orzec, ale jak zaliczyłam w swoim życiu trochę koncertów, tak tylko jeden raz zdarzyło mi się usłyszeć, że publika totalnie zagłuszyła wokalistę i było to właśnie w Hali Stulecia. Swoją drogą, koncert był niesamowity, Illusion pojawił się na scenie pierwszy raz po reaktywacji, a uczucie jak jakieś dziesięć tysięcy luda zaczyna śpiewać równo z wokalistą – bezcenne. Zresztą, posłuchajcie sami:
Z centrum Wrocławia do Hali Stulecia jest kawałek. Można udać się tam spacerem, a można też skorzystać z wypożyczalni samochodów elektrycznych Vozilla, zwłaszcza że trwa ich akcja „Nowy z Mieście”, a Hala Stulecia jest jednym z punktów, przy których można zgarnąć dodatkowy bonus. Warunki udziału znajdziecie na stronie internetowej konkursu, my tylko napiszemy, że warto ruszyć w podróż po Wrocławiu nowym Renault ZOE, gdyż można wygrać iPhone X i Apple Watch oraz iPhone 8.
Przeczytaj też:
Wrocław na weekend: Panorama Racławicka
Wrocław na weekend: Ostrów Tumski
Wpis powstał we współpracy z Vozilla.