Podczas wrześniowego festiwalu fotografii mobilnej przedstawialiśmy między innymi Wrocław mniej oczywisty, Wrocław z atrakcyjnymi fotograficznie miejscówkami, do których niekoniecznie zaprowadzi Was miejski przewodnik. Zgodnie z zapowiedzią miejsca te pokażemy także na naszym blogu i dziś pierwsza odsłona – port miejski na Kleczkowie.
Dlaczego zaczynamy właśnie od portu? O tym za chwilę.
Sam port pojawił się na wrocławskich mapach na początku XX wieku. Przez większość czasu funkcjonował jako port rzeczny, dziś przede wszystkim pełni funkcję przystani dla jednostek uszkodzonych bądź przechowywanych w porze zimowej. Miejsce absolutnie magiczne, zwłaszcza jak się lubi miejscówki spod znaku urbex łamane na zabytki techniki. Tam jest w zasadzie wszystko czego do szczęścia (i do fajnej sesji foto) potrzeba – ciekawskie budynki, trochę przyrdzewiałego żelastwa, mało ludzi, dużo terenu. Na terenie portu wyróżnia się spory, ceglasty i ewidentnie uszkodzony budynek – to dawny elewator portowy, a uszkodzenia powstały na skutek pożaru w maju 2005 r. Dla zainteresowanych tematem klikamy i oglądamy.
W porcie miejskim byliśmy kilka lat temu podczas jednego z naszych explorów. Było super, bo ciekawe miejsce i dobrana grupa fotografów to zawsze jest przepis na dobrą zabawę. Gdybyście się chcieli sami po terenie portu rozejrzeć, to trzeba się spieszyć, bowiem właściciel sprzedał teren i prawdopodobnie wyrośnie tam wkrótce kolejne osiedle mieszkaniowe. I dlatego przedstawianie obiecanych magicznych miejscówek zaczęliśmy od portu. Trochę żal, że kolejny kawałek przemysłowego przedwojennego Wrocławia odchodzi w przeszłość, ale cóż, życie.
Jak tam wejść? Jeśli chcecie zrobić profesjonalną sesję fotograficzną to konieczne będzie zezwolenie od właściciela terenu (OT Logistics SA), ale na sam teren portu wejść można bez problemu przez bramę widoczną od strony ulicy Kleczkowskiej. W samym porcie zachowajcie ostrożność, zwłaszcza poruszając się w okolicach nabrzeża. Baseny portowe są głębokie i – z racji tego że teren formalnie jest zamknięty – nie są jakoś specjalnie zabezpieczone. Kawałek nabrzeża, ten z drewnianym pomostem, został jakiś czas temu wyłączony z eksploatacji właśnie z uwagi na bezpieczeństwo. Na barki absolutnie nie wchodzimy, to teren bardzo prywatny, na niektórych mieszkają ludzie 🙂 Uważajcie też na pracujące maszyny, portowe dźwigi nadal działają, a po terenie portu co jakiś czas przejeżdża lokomotywa z wagonami.
Na koniec odnotujmy, że w jednym z budynków należących do MPWiK odbędzie się czerwcowy przegląd sztuki Survival, zaplanujcie sobie już teraz udział w tej imprezie.
Asia Witek